Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zatruta studnia

Artur KIERUZAL
Przez kilka miesięcy rodzina Wojtasików piła skażoną wodę. - Ktoś do naszej studni wrzucił zdechłego kota - mówi Stanisław Wojtasik.  Fot. A. Kieruzal
Przez kilka miesięcy rodzina Wojtasików piła skażoną wodę. - Ktoś do naszej studni wrzucił zdechłego kota - mówi Stanisław Wojtasik. Fot. A. Kieruzal
Przez blisko pół roku rodzina Wojtasików z Taboru Małego koło Bralina piła zatrutą wodę. Najprawdopodobniej jeden z sąsiadów wrzucił do ich studni zdechłego kota.

Przez blisko pół roku rodzina Wojtasików
z Taboru Małego koło Bralina piła zatrutą wodę.

Najprawdopodobniej jeden z sąsiadów wrzucił do ich studni zdechłego kota. Sprawa wyszła na jaw dopiero w tym miesiącu, kiedy strażacy wypompowali całą wodę. Na dnie studni leżał rozkładający się kot, który był zawinięty workiem i obciążony dwiema cegłami. Postępowanie w tej sprawie prowadzi kępińska policja.

Bóle brzucha

- Już od dłuższego czasu podejrzewałem, że z naszą wodą jest coś nie w porządku - mówi Stanisław Wojtasik. Trzyosobowa rodzina od kilku miesięcy skarżyła się na silne bóle brzucha, biegunkę i podwyższoną temperaturę. Najboleśniej odczuł to Jakub, syn Wojtasików, który cierpiał dodatkowo na ostrą alergię.

- Dziecko ma dopiero rok, a wycierpiało się jak dorosły człowiek - mówi jego matka Anna Wojtasik. Pierwsze niepokojące objawy pojawiły się przed kilkoma miesiącami, kiedy maluch z nieznanych powodów doznał poważnego ataku alergii. - Na nóżkach dziecka aż roiło się od wrzodów i bąbli - przyznaje kobieta. - Jakub bardzo cierpiał. Lekarze byli jednak bezsilni. Mimo przeprowadzonych kilkunastu testów i badań, nie mogli ustalić przyczyny choroby.

Padło nawet źrebię

Miesiąc temu w gospodarstwie Wojtasików, najprawdopodobniej z powodu silnego skażenia wody, zdechło kilkutygodniowe źrebię. - Wodę, na której parzyliśmy herbatę piły też zwierzęta w gospodarstwie - mówi pan Stanisław. - Krowa, świnie i koń chudły w oczach. Niedawno popsuł się hydrofor. Po usunięciu usterki w kranie buchnęło cuchnącą cieczą. Wtedy byłem już pewny, że z wodą w studni jest coś nie w porządku. I nie pomyliłem się.

Mężczyzna o sprawie poinformował policję. Zgłoszenie przyjęto, lecz na miejscu nie pojawił się żaden funkcjonariusz. Sprawę zignorowali też urzędnicy bralińskiego magistratu. Pomogli dopiero strażacy z OSP. Wypompowali ze studni wodę i wydobyli padlinę.

Groźne bakterie

- Na własny koszt zleciłem analizę wody - mówi Stanisław Wojtasik. - Wyniki badań były przerażające. Woda bardzo silnie została skażona przez groźną bakterię. Dopuszczalne normy przekroczone były kilkudziesięciokrotnie.
W sanepidzie rolnik usłyszał jedynie, że dalsze spożywanie zatrutej wody mogłoby doprowadzić do poważnej choroby. Jej konsekwencją mogłaby nawet być śmierć.

Teraz rodzina Wojtasików z Taboru Małego pobiera wodę z prowizorycznego przyłącza wodociągowego. Cały czas obawia się jednak o swoje życie, gdyż sprawca zatrucia wody jest na wolności.

Podinsp.
Dariusz
Gawlik
KPP w Kępnie

- W tej sprawie przesłuchaliśmy kilkunastu mieszkańców Taboru Małego. Także osobę, którą wskazał poszkodowany. Na razie nie natrafiliśmy na żaden konkretny ślad.

od 7 lat
Wideo

Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto