Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Colman odpada z boju o pierwszą ligę. AZS walczy dalej

Daniel Kawczyński
Daniel Kawczyński
Zawzięta i zażarta walka nie wystarczyły siatkarzom Colmana Kalisz do zwycięstwa nad AZS-em UAM Poznań. W decydującym o ich losie, tie-breaku wystarczyły dwa błędy, by pogrzebać szansę na przedłużenie nadziei. A okazja ku temu była wielka.

Mimo porażki i odpadnięcia z wyścigu o pierwszą ligę, sezon 2010/2011 nie można uznać za stracony, lecz bardzo zaskakujący. Przypomnijmy, że w obliczu problemów finansowych, działacze nie zakładali awansu. Jednak Colman mile zaskoczył i po niezłej rundzie zasadniczej awansował do fazy play-off: -Wcześniej zakładaliśmy walkę nawet o utrzymanie, a tu nagle pojawiła się wizja awansu. Apetyt natychmiast urósł w miarę jedzenia. Niedosyt pozostaje, ale całokształt jest raczej na plus . Z porażką trzeba się jednak pogodzić – ocenia kapitan –Marcin Melnarowicz. Po przegranym pojedynku miał wiele do powiedzenia arbitrom, którzy za dyskusje ukarali go żółtą kartką: -Jako kapitan mam prawo wyrazić swoje zdanie. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – twierdzi.

Pierwszy set był kontrastowym pokazem skuteczności AZS-u i bezradności Colmana. Podopieczni Damiana Lisieckiegoskutecznie wykańczali kontrataki, posyłali trudną w odbiorze zagrywkę, czym wprowadzali ferment w szeregach kaliszan, którzy z kolei nie stronili od błędów. AZS dominował i zasłużenie wygrał do 19.

Z taką grą podopieczni Mariana Durleja nie mieli nawet co marzyć o odrobieniu strat. W drugiej partii widać było znaczną poprawę. „Akademicy” grali bardzo nerwowo, ale wszelkie mankamenty starali się uzupełniać szczelnym blokiem. Od stanu 9:9 zaczęli jednak tracić na wartości. Fantastycznie w bloku i ataku zaczął grać Marcin Melnarowicz, a Colman prowadził już 20:14. W końcówce nie dał się presji i po asie Adama Łukasika zwyciężył 25:20.

W trzeciej odsłonie postanowił pójść za ciosem, ale na początku to AZS próbował odskoczyć i dotrzymać kroku rywalom. Tak było jedynie do stanu 9:9, bo potem przyjezdni imponowali tylko bezradnością, marnując kolejne ataki oraz zmagając się z licznymi problemami w odbiorze. Colman grał wręcz koncertowo i w pewnym momencie wygrywał aż 21:14, a po ataku Marcina Janczaka wygrał 25:16.

Dwie wygrane w bardzo dobrym stylu sety mocno podbudowały miejscowych i dodały pewności siebie. Niestety chyba zbyt dużo, bo czwarty set był najgorszy w ich wykonaniu. AZS zamęczał kaliszan przede wszystkim skutecznym blokiem, który potrafił znaleźć receptę na budzącego postrach Łukasika. Na dodatek świetnie poczynał pamiętany na Łódzkiej, Łukasz Murdzia. Jego koledzy deklasowali przeciwnika. Od stanu 7:6 zdobyli aż 8 oczek z rzędu (15:6), by ostatecznie ulec sromotnie do 13. –Poczuliśmy się zbyt pewni siebie i chyba byliśmy wręcz przekonani, że gładko zwyciężyły w czterech setach. To myślenie nas zgubiło – przekonuje Melnarowicz.

W tie-break zdecydowanie lepiej weszli poznaniacy. W pewnym momencie prowadzili już 11:6 i byli bardzo blisko sukcesu. Wówczas na zagrywkę wszedł nie kto inny jak Adam Łukasik. Zagrywał nie do odbioru, atakował bardzo skutecznie i głównie za tą sprawą na tablicy wyników widniał remis 11:11. Emocje i walka trwały do samego końca. Przy stanie 14:13 piłkę meczową miał świetnie broniący się AZS, ale już za chwilę to miejscowi wygrywali 15:14 i potrzebowali zaledwie jednego punktu. Niestety nie wykorzystali swojej okazji, a zagrywka Damiana Domonika i blok Lisieckiego zapewniły „Akademikom” awans do kolejnej fazy. –Przegrywaliśmy dość wysoko, lecz udało nam się doścignąć rywala. Mogliśmy pokusić się o zwycięstwo, lecz wystarczyły dwa błędy, by wszystko spaliło na panewce. Pozostaje duży niedosyt – oznajmia trener – Marian Durlej.

-Mamy powody do radości, bo Colman to bardzo dobry zespół z dobrymi zawodnikami. Było nam bardzo ciężko i musieliśmy dać wiele od siebie, by osiągnąć to co nam się udało. Wyeliminowaliśmy najważniejsze ogniwa zespołu i dzięki mocnej zagrywce odrzucaliśmy rywala od siatki. To było kluczowe i teraz możemy się cieszyć – mówi były siatkarz Grześków, a obecnie pierwszoplanowa postać w AZS-ie – Łukasz Murdzia.

Jego koledzy w kolejnej fazie zmierzą się najprawdopodobniej z Krispolem Września bądź Sobieskimi Żagań. Jak na razie szala zwycięstwa leży po stronie wrześnian (2:1), chociaż w sobotę to drużyna z lubuskiego była górą (3:1).

Colman Kalisz - AZS UAM Poznań 2:3 (19:25, 25:20, 25:15, 13:25, 15:17)

Colman: Spychała, Janczak, Lis, Łukasik, Melnarowicz, Porada, Wroniecki (libero) oraz Sęk, Kowalewski, Skadłubowicz.

AZS: Kaczmarek, Domonik, Obuchowicz, Lisiecki, Murdzia, Janiak, Nieboj (libero) oraz Skrok, Wojtysiak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto