Naród to co prawda niezbyt wylewny w okazywaniu życzliwości imigrantom, lecz nad wyraz praktyczny i z tegoż właśnie powodu chętnie powita chlebem polskich wyrobników. Już w maju zacznie się u nas powoli rozwiązywać problem bezrobocia, a w to graj ekipie premiera Donalda Tuska.
Polak głodny, sfrustrowany, z głową napakowaną marzeniami gotów rozwijać szturmówki, koczować w stolicy tygodniami na Krakowskim Przedmieściu z braku alternatywnego zajęcia. Wielki zatem słychać entuzjazm, że łaskawcy zza Odry otwierają dla nas swój rynek pracy.
I z czego tu się cieszyć? Może z tego, że młodzi, wykształceni ludzie będą zmuszeni poprawić poduszkę schorowanej staruszce w Berlinie, zamiast przyjść z pracy w polskiej firmie do domu i podać zupę własnej babci? A może mamy się cieszyć i z takiej oto korzyści, że kiedy partacz kafelkarz nabierze szlifów u Europejczyka nad Renem, to i w piętrówce nad Prosną za dziesięć lat odstawi artystyczną mozaikę?
Kolejny rząd Platformy z niezawodnym peeselem znów będzie mógł przypudrować nosek i zapełniać cały ekran telewizora na tle mapy Europy z Polską - zieloną wyspą. Ja na pewno przy takim kolejnym obrazku zmienię kanał na brazylijskie romanse. Nie lubię ministra Jacka Rostowskiego i nie lubię być wpuszczana w propagandowy kanał.
Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?