Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kalisz: Podinspektor Roman Szeląg rozstał się z mundurem. Ikona kaliskiej policji na emeryturze

Daria Kubiak
Podinspektor Roman Szeląg jako wolontariusz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Podinspektor Roman Szeląg jako wolontariusz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Andrzej Kurzyński ©
Od kilkunastu dni podinsp. Roman Szeląg z Wydziału Prewencji KMP w Kaliszu budzi się z uczuciem ulgi. W jego życiu rozpoczął się właśnie nowy etap - zasłużona emerytura.

- Nie muszę już zrywać się rano, sięgać po mundur, to prawda - mówi świeżo upieczony emeryt. - Ale to jedyna zmiana. W głębi duszy nadal jestem policjantem. Wszystkie sprawy i problemy, z jakimi miałem do czynienia w służbie nadal we mnie tkwią. Koledzy z policji dzwonią, zadają pytania. Jestem gotów służyć radą i podpowiedzią. Nie mogę tego wszystkiego, ot tak po prostu schować w sobie i odejść.

Rzeczywiście, po 32 latach służby nie można z dnia na dzień odsunąć się w cień, zniknąć. Tym bardziej że Roman Szeląg to powszechnie znany kaliski policjant, między innymi ze spotkań z młodzieżą szkolną, a przede wszystkim z audycji Radia Centrum ,,Zajechał Roman'' , w której radził słuchaczom, jak uniknąć czyhających na nich zagrożeń.

Myśl o tym, aby życie zawodowe spędzić w policyjnym mundurze zakiełkowała w głowie młodego absolwenta socjologii na UAM w Poznaniu w latach 80. Już jako student, zajmujący się patologią rodziny i problemami nieletnich, wykonywał wiele badań oraz odbywał praktyki w zakładach poprawczych. Uznał wówczas, że tym sprawom chciałby poświęcić się zawodowo. Młodzieńcze marzenia zderzyły się jednak z realiami życia w PRL-u.

-Z dyplomem w ręku poszedłem do KW Policji w Poznaniu, wierząc, że znajdę tam pracę - mówi Roman Szeląg. - I owszem, zaoferowano mi pracę, z tym tylko, że w... Służbie Bezpieczeństwa, która bardzo potrzebowała młodych kadr z wyższym wykształceniem. Odmówiłem. Drzwi komendy zatrzasnęły się przede mną.

Dzisiaj Roman Szeląg uważa, że opatrzność boska jednak nad nim czuwała. Przyjechał do Kalisza i spróbował szczęścia w ówczesnej KW Policji. Wolny był akurat etat inspektora ds. nieletnich. I tu nie obyło się bez problemów z powodu teścia z przeszłością AK-owską, ale...policja także bardzo potrzebowała młodych, ambitnych specjalistów. 1 lipca 1980 roku dostał więc etat. Był policjantem odległym od stereotypu.

- Skoncentrowałem się na badaniach socjologicznych, - mówi insp. Szeląg. - Nigdy nie ganiałem za przestępcami z bronią w ręku. Pistolet mnie parzył.

Przeprowadził prekursorskie badania socjologiczne uczestników festiwali w Jarocinie, ich postaw i kontestacji.

- Młodzi buntowali się przeciwko zakłamaniu w życiu politycznym i społecznym, byli asertywni - wspomina Roman Szeląg. - Dobrze, gdy w człowieku pozostaje choć trochę tej asertywności do końca. Mnie się udało. Wyrażałem własne zdanie w wielu sprawach, mając jednocześnie świadomość tego, że pracuję w instytucji zhierarchizowanej i pełnię służbę. Udało mi się coś jeszcze... Gdy patrzę wstecz, muszę przyznać, że nie znajduję ludzi, którzy mogliby mi zarzucić, że byłem nieprzyzwoity jako policjant i jako człowiek. W pełni podzielam ideę profesora Władysława Bartoszewskiego: Warto być przyzwoitym.

Służbę w policji podinsp. Roman Szeląg niemal w stu procentach poświęcił dzieciom i młodzieży. Dodatkowo od 19 lat zajmował się sprawami prewencji kryminalnej. Ostatnio w radiu, które - jak sam przyznaje- wciągnęło go jak narkotyk.

Praca z nieletnimi to tysiące godzin spotkań i rozmów. To indywidualna praca z uciekinierami z domów, mediacje z ich zrozpaczonymi, niepanującymi nad nerwami rodzicami. To także pomoc okazywana dzieciom i młodzieży zagrożonym alkoholizmem i narkotykami. Dzisiaj spotyka ich jako dorosłych ludzi na prostej drodze życia i odczuwa satysfakcję.

Z dowodami sympatii podinsp. Roman Szeląg spotyka się niemal codziennie. Nawet poza Kaliszem, w Ostrzeszowie, Sycowie i w innych miastach ludzie pozdrawiają ,,radiowego'' policjanta. Podczas ostatniej WOŚP w ciągu 3 godz. zebrał 1 600 zł. Na ulicy ludzie podchodzą do niego, aby przywitać się i ... podzielić problemami.

- Czuję się jak globalny dzielnicowy, ale to mile łechce ludzkie ego - przyznaje inspektor.

W trakcie 32 lat służby w policji Roman Szeląg nigdy nie zabiegał o awanse. Ze względu na najbliższych nie skorzystał z dwukrotnej propozycji gen. Ryszarda Siewierskiego, aby przejść do pracy w Biurze Prewencji KG Policji w Warszawie. Życie przysporzyło mu za to innych, miłych sercu dowodów uznania. W 2002 roku Roman Szeląg został uhonorowany prestiżowym tytułem Hetmana Wielkiego, nadawanym przez kapitułę Fundacji G-7 (przedstawiciele KG Policji, UJ, UAM i innych instytucji) za działania w dziedzinie profilaktyki. Natomiast w 2010 roku z rąk Rzecznika Praw Dziecka odebrał Order Uśmiechu, nadawany przez dzieci. Jest drugim w naszym kraju policjantem wyróżnionym w ten sposób.

Inspektor Szeląg pracował z uśmiechem i równie pogodnie żegna się ze służbą. Nadal bowiem będzie uczestniczył w przedsięwzięciach profilaktycznych organizowanych przez miasto. Teraz jednak więcej czasu chce poświęcić działce rekreacyjnej, tak aby cieszyła oczy żony Barbary oraz córek Joanny i Katarzyny. Ma nadzieję, że wraz z żoną częściej będą jeździć w ukochane Tatry. Bardziej zakumpluje się z uwielbianym wnukiem Szymkiem. To jedyny facet, który może bezkarnie wytarmosić go za wąsy...

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto