Najgorszym mankamentem jest bark dostępu do źródeł prądu. Kupcy handlujący mięsem, wędlinami czy rybami w tzw. autosklepach zmuszeni są korzystać z uprzejmości właścicieli sklepików znajdujących się na obrzeżach targowiska.
- Właściciel wozu z mięsem i wędliną zwrócił się do mnie z prośbą o korzystanie z prądu w zamian za udział w opłatach. Nie odmówiłem, bo co człowiek miał zrobić. Chętnych do korzystania z energii elektrycznej było znacznie więcej, ale nie mogłem się na to zgodzić, bo byłoby to zbyt duże obciążenie instalacji – mówi Zbigniew Stasiak, właściciel sklepu.
Katarzyna Urbańska, ekspedientka w autosklepie z mięsem, którym przyjeżdża z Tomaszowa Mazowieckiego także korzysta ze źródła prądu w sklepie.
- Gdyby sklepikarz odmówił musiałabym korzystać z agregatu, który strasznie buczy i dodatkowo wydziela spaliny – mówi ekspedientka.
Kupcy z targowiska przy ul. 3 Maja narzekają nie tylko na brak dostępu do prądu, ale także na wiele innych uciążliwości.
- Nie ma dostępu do wody. Targowisko jest bardzo zaniedbane. Niedawno zalegał na nim śnieg i lód, których nikt nie usuwał. Nie poustawiano koszy na śmieci. Za co więc biorą od nas pieniądze. Płacimy raz w miesiącu za rezerwację miejsca a dodatkowo w dni targowe tzw. placowe – mówi ekspedientka.
Właścicielka jednego ze sklepików, Bożena Kulawinek, która także udostępnia prąd trzem właścicielom autosklepów uważa, że rola miasta na targowisku sprowadza się do pobierania pieniędzy.
- Naprawiona mogłaby być chociaż nawierzchnia targowiska, w której są dziury, wyrwy i woda w nich stoi. Niektórzy straganiarze wylewali sobie sami beton na niewielkich placykach – mówi właścicielka sklepiku.
Wojciech Pawlak, właściciel firmy Wabek, która za odpowiednią prowizją administruje targowiskami a pieniądze odprowadza do kasy miejskiej nie zgadza się z zarzutami handlujących.
- Inwestycji nie da się zrobić z opłat od handlujących za rezerwację miejsca (90 zł miesięcznie) i placowego (5 zł za metr kwadratowy i 22 zł za samochód). Te pieniądze idą tylko na bieżące utrzymanie targowiska, usuwanie odpadów w dni targowe, dbanie o ogrodzenie oraz usuwanie śniegu, gdy jest taka potrzeba – mówi Wojciech Pawlak.
Administrator zapewnia, że sam także udostępnia ludziom prąd, a firma Wabek utrzymuje także toaletę.
- Ja nikogo nie zmuszam do handlowania na tym targowisku. Ludzie sami się godzą i wnoszą ustalone przez nas opłaty. Otrzymują za to, to co mogą otrzymać. Nie mam sobie nic do zarzucenia. Nie robię nic na szkodę handlujących – dodaje Wojciech Pawlak.
Administrator targowisk uważa, że poprawa warunków handlowania może nastąpić tylko we współpracy z miastem.
Wiceprezydent Kalisza Barbara Gmerek informuje, że miasto ma plany inwestycyjne związane z targowiskiem przy ul.3 Maja, nie chce ich jednak zdradzać przed spotkaniem ze środowiskiem kupców.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?