Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Leszek Cichoński: Najważniejsze jest otwarte serce. WYWIAD

Mirosława Zybura
Leszek Cichoński
Leszek Cichoński Jakub Seydak
Z Leszkiem Cichońskim, muzykiem i autorem koncertu "Jimi Hendrix symfonicznie", rozmawiamy o fascynacji twórczością Hendrixa, problemach wydawniczych i tym, co najważniejsze.

Dlaczego fascynuje się pan muzyką właśnie Jimiego Hendrixa?
To było niesamowite doświadczenie, kiedy pierwszy raz usłyszałem Jimi'ego, coś, co zostaje głęboko na całe życie. Mam brata starszego o siedem lat i jako ośmio- czy dziesięciolatek słuchałem klasyki światowego bluesa i rocka, znałem całą listę przebojów radia Luxemburg. Zresztą, pierwsza moja pocztówka muzyczna, jaką sobie kupiłem, była z nagraniami „Hey Joe” i „Foxy Lady”. Zdarłem ją do bólu. Już wtedy gitarę podkradałem bratu i rozstrajałem, więc rodzice stwierdzili, że kupią mi pod choinkę małego „defilka”... i tak zaczęła się ta moja przygoda z gitarą i z Hendrixem również.

Dlaczego gra Pan Hendrixa symfonicznie?
To było moje marzenie. Chciałem opracować utwory Jimi'ego inaczej, niż w przypadku Metalliki czy Perfectu, gdzie orkiestra jest tylko dodatkiem. Tutaj motywy grane przez orkiestrę są często elementem wiodącym. „Hey Joe” było poważnym wyzwaniem, bo co można zrobić z pięcioma, powtarzającymi się w kółko, akordami? Udało mi się jednak opracować zaskakującą wersję w klimacie narastającego dramaturgicznie bolera. Przed występem w Kaliszu graliśmy dwa koncerty z orkiestrą w Wałbrzychu, oba były rewelacyjnie przyjęte. To jest artystyczne zaskoczenie dla słuchaczy, są inne riffy, inne motywy, jest potęga.

Jakie jeszcze artystyczne marzenia może mieć muzyk z Pana doświadczeniem?
Wydałem pod koniec zeszłego roku autorską płytę „Sobą gram”, włożyłem w nią duzo serca i siebie… i chciałbym, żeby ten krążek dotarł „jakimś cudem” do słuchaczy. Sytuacja na rynku jest taka, że czas antenowy jest wykupywany przez duże wytwórnie i nie ma tam już miejsca na niezależną muzykę. A to jest  materiał  dla każdego, kto szuka muzyki niosącej głębsze treści. To płyta dla osób poszukujących odpowiedzi na ważne pytania, zresztą pierwszy utwór to też pytanie: „Co masz w głowie?”. To przecież zasadnicza sprawa (śmiech). A drugie ważne pytanie, zresztą tak miała nazywać się ta płyta, to utwór z moim tekstem „Kim jestem?”...

To bardzo filozoficzne podejście. Czy filozofia też jest Pana pasją?
Może nie jako dziedzina nauki, ale refleksyjne podejście do życia i takie pytania towarzyszą mi od lat. Poza tym od lat medytuję, interesuję się rozwojem duchowym, szukam odpowiedzi w sobie na różne ważne pytania. Poszukiwanie siebie jest obecne na tej płycie, na okładce zresztą struna gitary zwinęła się, niby przypadkiem, w kształt serca. Dużo jest serca na tym krążku, a według mnie to właśnie otwarte serce jest najważniejsze. 

Jestem zaskoczona tym, że z goryczą mówi Pan, iż w radiostacjach nie ma miejsca na dobrą muzykę. Współpracował Pan z wieloma artystami, jest Pan twórcą z dużym dorobkiem. Naprawdę tak ciężko jest się przebić komuś takiemu?
Nie ma szans – to brutalna prawda. Wszystko w tej „rzeczywistości" jest oparte o zysk i rozgłośnie też niestety traktują swoją misję w taki sposób. Grają przede wszystkim to, za co reklamodawca im zapłaci. Podobne problemy mają koledzy po fachu. Jedyny sposób to wydać płytę przez dużą wytwórnię i znaleźć sponsora, który sfinansuje kampanię reklamową.  

Ma Pan jakieś wspomnienia związane z Kaliszem?
Grywałem tutaj dość często jakieś piętnaście lat temu. Występowałem w klubie „Pod muzami”. Grałem tu koncert z Wojtkiem Karolakiem i Carlosem Johnsonem. Cieszę się, że znowu mogłem wystąpić w Kaliszu. Pełna sala i owacja na stojąco mówią mi, ze warto tu wracać częściej.

***
30 września w Auli kaliskiej filii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza Leszek Cichoński wraz z zespołem zagrał wspólnie z kaliską Filharmonią koncert "Hendrix symfonicznie". Towarzyszyli mu wokaliści Jorgos Skolias i Łukasz Łyczkowski. Kaliska publiczność entuzjastycznie przyjęła występ artystów, nagradzając ich owacją na stojąco.

Muzyk jest twórcą Gitarowego Rekordu Guinnessa, który ściągnął w tym roku do Wrocławia 7274 entuzjastów gitary, bijąc swój poprzedni rekord, Od 20 lat uczy gry na gitarze, wśród jego uczniów jest wielu znanych gitarzystów, m.in. Wojtek Garwoliński. Tematem jego najnowszej płyty jest przyczyna problemów nurtujących współczesny świat. Krążek promuje utwór "Co masz w głowie".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto