18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piotr Szumlewicz: Ateistów przybywa, choć wciąż nie wypada się do ateizmu przyznawać

Igor Strapko
Na zaproszenie Salonu Literackiego Arkadiusza Pacholskiego Piotr Szumlewicz gościł w Kaliszu
Na zaproszenie Salonu Literackiego Arkadiusza Pacholskiego Piotr Szumlewicz gościł w Kaliszu Igor Strapko
Z Piotrem Szumlewiczem, dziennikarzem i publicystą, redaktorem kwartalnika "Bez dogmatu" i portalu lewica.pl, autorem książki "Niezbędnik Ateisty. Rozmowy z Piotrem Szumlewiczem" rozmawia Igor Strapko

Jak Twoi rozmówcy w „Niezbędniku ateisty” sytuują się wobec przedmiotu rozmowy, czyli religii i ateizmu? Czym jest dla nich ateizm?

Przyznaję, że jestem bardziej krytyczny wobec religii od większości osób, z którymi zrobiłem wywiady. Władzę religii tropię na bardzo wielu obszarach życia, natomiast moi rozmówcy zazwyczaj widzą ją na nielicznych, wybranych wycinkach rzeczywistości. Natomiast mnie i moich rozmówców łączy przekonanie, że istnieje wielość dróg życia, że poza drogą wyznaczoną przez religię są jeszcze inne drogi: przez literaturę, przez miłość, przez seks. Bardzo często moi rozmówcy akcentują właśnie to, że nie utożsamiają się z pytaniami i odpowiedziami, które zadaje religia. Wiara w Boga wiąże się z uznaniem, że pewne pytania, które sobie stawiamy, są oczywiste. Ateiści stawiają inne pytania i chcieliby, żeby osoby wierzące to uszanowały. Myślę więc, że wszystkich bohaterów i bohaterki mojej książki łączy przekonanie, że ateizm jest prawem do wyboru drogi życiowej, na której religia nie odgrywa istotnej roli

Druga rzecz to konstruktywizm. Z perspektywy ateistycznej konstruujemy swoje życie, nie ma transcendentnej siły, która z góry wyznaczałaby nam sens i kierunek działania. Religia zakłada, że jesteśmy w pewnej mierze zdeterminowani przez Boga, a wiara obliguje nas do obrania konkretnej ścieżki życiowej. Tymczasem ateista w mojej książce to ktoś, kto jest wolny od imperatywów religii, kto sam musi podejmować decyzje i sam za nie odpowiada.

Po trzecie, ateizm wiąże się z humanizmem, z perspektywą doczesności. Ten element jest bardzo silnie akcentowany tak przeze mnie, jak i przez wielu z moich rozmówców. Niektórzy recenzenci „Niezbędnika” krytykowali mnie za antyklerykalizm. Książka jest o tyle antyklerykalna, że osoby, z którymi rozmawiam, bardzo często mówią o krzywdzie wielu ludzi, za którą odpowiada Kościół. Jeżeli Kościół i religia mówią o miłości, to dlaczego nie przejmują się swoimi ofiarami? Dlaczego Kościół krzywdził i krzywdzi gejów, kobiety, przedstawicieli innych wyznań? Krytyka Kościoła wynika właśnie z nacisku, który kładą moi rozmówcy na cierpienie i na jakość życia w doczesnym świecie. Ateizm dla większości bohaterów mojej książki jest pochwałą doczesności, a z niej wynika konkretny imperatyw: minimalizować cierpienie na świecie – to wywołane przez Kościół i każde inne.

W „Niezbędniku ateisty” zwraca uwagę Twoje – jako redaktora i „odpytywacza” – silne akcentowanie politycznego wymiaru ateizmu. Problem ateizmu czy religijności postrzegasz z perspektywy krytycznej, analizując Kościół głównie jako konserwatywną instytucję, która blokuje zmiany w Polsce. Na czym to polega?

Ateizm i religię faktycznie pojmuję głównie w kategoriach politycznych. Zastanawiam się, jaki typ stosunków władzy, opresji, wykluczenia stoi za obowiązującą w Polsce religijnością, jakie formy dyskryminacji generuje religia. Analizuję więc działalność Kościoła nie tylko na poziomie jego bieżącej działalności (na przykład odnośnie walki polskiego Kościoła o jak najbardziej restrykcyjną ustawę antyaborcyjną), ale staram się postrzegać rolę religii w szerszej perspektywie. Interesuje mnie to, jaki model socjalizacji stoi za religią, jaka kryje się w niej wizja człowieka, rodziny, społeczeństwa. Na tych polach tropię różne formy autorytaryzmu, wykluczenia, represji. Niektórzy krytycy książki zarzucali mi, że nie dostrzegam miłości, która się kryje w religii katolickiej. Przyznaję, że jest dla mnie drugorzędne, co na ten temat pisze Biblia. Bardziej mnie interesuje to, jak religia funkcjonuje w społeczeństwie, jak nas socjalizuje, jakie wytwarza stosunki dominacji.

Badam zatem religię politycznie, dążąc do odsłonięcia wytwarzanych i umacnianych przez nią stosunków władzy. Przy czym nie chodzi jedynie o władzę w wymiarze makro, jak na przykład o rolę Kościoła w tworzeniu prawa czy systemu edukacyjnego, ale też interesuje mnie coś, co bym nazwał mikrowładzą. Mam tutaj na myśli chociażby krzyże zawieszane już nie tylko w urzędach miejskich, ale też w szpitalach czy w sklepach. To jest właśnie mikrowładza, która sięga coraz głębiej. W przestrzeni publicznej jest coraz więcej symboli religijnych, a społeczeństwo powoli się z nimi oswaja. Podobnie wygląda sytuacja z dominującym dyskursem na temat seksu. Bardzo często lesbijka słyszy pytania o to, czy ma chłopaka; wszyscy zakładają, że jak kogoś ma, to musi być chłopak. Heteroseksualność jest traktowana jako naturalna i jedyna istniejąca preferencja seksualna. Wydaje mi się, że podobnie jest w Polsce z religią. Katolicyzm jest traktowany jako coś oczywistego i nie wymagającego dyskusji.

Jak ustosunkowujesz się do popularnego w ostatnich latach zjawiska zwanego „nowym ateizmem” i popularności takich autorów, jak Richard Dawkins, Daniel Dennett czy Christopher Hitchens, których książki cieszą się sporym zainteresowaniem także w Polsce? Większość Twoich rozmówców jest dość krytyczna wobec naturalistycznej perspektywy tych autorów i ich projektu. Jaka jest Twoja opinia na ten temat?

Ja też jestem krytyczny wobec socjobiologii. Wydaje mi się, że socjobiologia to takie podejście do świata, które wykorzystując biologię, obiektywizuje pewien rodzaj ładu społecznego. Następuje tu naturalizacja pewnej wizji społeczeństwa, która bynajmniej nie jest neutralna politycznie. U większości socjobiologów bardzo często reprodukowane jest na przykład dosyć tradycyjne podejście do relacji między płciami. W przyrodzie relacje między osobnikami różnych płci wyglądają tak, a nie inaczej, niemniej można sobie zadać pytanie, dlaczego społeczeństwo ludzkie ma się na wzorować na przyrodzie? Odwoływanie się do biologii podczas określania norm w relacjach społecznych to niebezpieczna strategia. Korzysta z niej zresztą również Kościół, który lubi powoływać się na „naturę”, chociaż oczywiście postrzega ją inaczej niż socjobiolodzy.

Znacznie bliższy od „nowego ateizmu” jest dla mnie ateizm, który bym nazwał konstruktywistycznym czy kulturowym. Bronię przekonania,

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto