Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnicy planują kolejne protesty? Szef Agro Unii: "Chcemy, by rządzący się z nami liczyli"

Hubert Mościpan
archiw.
Rolnicy z całej Polski mają dość bezczynności rządu w walce z afrykańskim pomorem świń. Grożą, że w styczniu sparaliżują całą południową Wielkopolskę, ale i inne województwa. Czy i kiedy grozi nam strajk?

Rozgoryczenie wśród rolników jest coraz większe. Nastroje te utrzymują się nie tylko na wschodzie Polski, ale także w Wielkopolsce. Od momentu pojawienia się pierwszych ognisk wirusa ASF (afrykańskiego pomoru świń) ceny żywca w skupach każdego roku drastycznie spadają. Dodatkowo rolnicy muszą spełniać coraz więcej wymagań Głównego Inspektoratu Weterynarii. Jeśli tego nie robią, nie mają co liczyć na wypłatę odszkodowań.

- Jest to jeden z pierwszych punktów, żeby rolnikom zostały wypłacone pieniądze za zabite świnie w ramach walki urzędowej z ASF. Gdyby przyszedł pomór do Wielkopolski, to nie może być takiego traktowania, jak na Lubelszczyźnie i Podlasiu, że komuś wybijane jest stado i on nie dostaje za to pieniędzy. Pieniądze mają być przelane przed egzekucją świń. Rolnicy w innym przypadku nie powinni pozwolić na zabicie świń, tak jak to miało miejsce w miejscowosci Dawidy, gdzie nie pozwoliliśmy, i te świnie nie zachorowały - mówi Michał Kołodziejczak, pomysłodawca Agro Unii - zrzeszenia producentów żywności, którzy dbają o interesy tej grupy społecznej.

To z jego inicjatywy około stu rolników, także z Wielkopolski, kilkanaście dni temu zorganizowało blokadę autostrady A2 w kierunku Warszawy. Protestujący domagali się wypłaty odszkodowań za wybite w ramach walki z wirusem ASF świnie, niezależnie od decyzji podjętych w tej sprawie przez weterynarię.

Jednak to dopiero początek. W styczniu rolnicy ponownie mają blokować, szczególnie aktywni mogą być w naszym regionie. Protesty mają się też odbyć w innych województwach.

- W pierwszych dniach stycznia nie będziemy strajkować, może w połowie miesiąca, ale o formie i miejscu nie będe jeszcze mówił - stwierdził Michał Kołodziejczak.

Jaki jest cel tych działań?

- Nie chemy być partią polityczną, ale chcemy mieć wpływ, chcemy, żeby ci, którzy rządzą, musieli liczyć się z nami. Do tej pory organizacje rolnicze i społeczne nie cieszyły się dużym szacunkiem u polityków, bo nie musieli się z nimi liczyć. Nie ważne, kto rządzi, dla nas ważne jest to, żeby gospodarstwa rozwijały się i utrzymywały na wysokim poziomie - podkreśla Kołodziejczak.

- Kiedy organizowaliśmy strajki na koniec zimy i nie przyniosły one efektu, to zrozumieliśmy, że to trzeba robić inaczej, niespodziewanie. Stąd blokada na autostradzie, która pokazała, że takie kroki muszą być w Polsce poczynione, bo inaczej nikt nas nie chce zauważyć, a jak już zauważy, to lekceważy - uważa rolnik.

Już teraz określa się go mianem „nowego Leppera”. Jak traktuje on takie słowa?

- To pokazuje, że od czasów Leppera nie było człowieka, któremu by bardzo zależało na polskim rolnictwie. Polski rolnik jest słabo zorganizowany. Czasami kilka osób się skrzyknie, ale brak struktur organizacyjnych jest naszym największym problemem - przekonuje Kołodziejczak.

Jan Kuroń: Jeżeli wlejemy na wacik jakiś mocniejszy alkohol i wciśniemy karpiowi do pyszczka, to on sobie wtedy odpłynie

Dzień Dobry TVN

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto