Rozmowa z Adamem Klockiem, dyrektorem Filharmonii Kaliskiej

Dziękujemy, że pan dyrektor zgodził się kolejne pięć lat pozostać w Kaliszu. Jakie ma pan plany?

I ja się bardzo cieszę. W orkiestrze panuje bardzo dobra atmosfera i jest to zespół na bardzo wysokim poziomie. Dlatego też ludzie chcą tutaj pracować. Na pewno będziemy starali się wciąż rozwijać nasze stałe punkty w filharmonii, czyli koncerty muzyki poważnej z udziałem znakomitych zagranicznych artystów, koncerty dla dzieci i młodzieży oraz zupełnie nowy cykl familijny Calisia Factory, który ma przybliżać publiczności muzykę nieklasyczną. Poza tym realizować będziemy cykl „Filharmonia nie gryzie”, gdzie łączymy brzmienie orkiestry symfonicznej z dobrymi zespołami jazzowymi, rockowymi i folkowymi. To rzeczy, które w zasadzie wyczerpują nasze kalendarium na cały rok, ale obiecuję, że będziemy starali się znajdować takie formuły, które będą dopasowane do tego, co kaliszanom jest potrzebne. Mam bardzo ciekawy pomysł, którego nie chcę zdradzać w tej chwili, bo jego zrealizowanie będzie możliwe, gdy wzbogacimy się o profesjonalne nagłośnienie surroundowe naszej sali koncertowej. Aplikujemy o nie w budżecie obywatelskim i mam nadzieję, że kaliszanie zechcą oddać głos na ten projekt. Wówczas będziemy mogli myśleć o innych formach wykorzystania sali.

Już teraz sala Filharmonii Kaliskiej praktycznie zawsze jest pełna. Kaliszanie kochają muzykę poważną, czy też przyciąga ich zróżnicowany repertuar?

Mamy dość zacne grono melomanów, którzy lubią muzykę klasyczną i przychodzą na koncerty z najbardziej poważnym repertuarem. Są też osoby, które gustują w bardziej rozrywkowym repertuarze i gdy tylko zobaczą na afiszu taki koncert, wypełniają salę po brzegi. Balansujemy repertuar klasyczny z rozrywkowym zawsze na dobrym poziomie (...).

Więcej w najnowszym wydaniu "Ziemi Kaliskiej".