Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żelazków - Protest w obronie likwidowanych szkół był nielegalny. Sprawa trafiła do sądu

Andrzej Kurzyński
Andrzej Kurzyński
Głośny protest mieszkańców podkaliskiej gminy Żelazków w obronie likwidowanych szkół znajdzie swój finał w sądzie. Chodzi o pikietę zorganizowaną 13 marca, kiedy to grupa przeciwników zamykania szkół pojawiła się w strażackiej remizie.

A tam właśnie władze Żelazkowa zorganizowały spotkanie przy cieście i kawie dla mieszkanek gminy z okazji Dnia Kobiet. Przerwano występ artystyczny a protestujący przez megafon odczytali swoje postulaty pod adresem wójta i wyszli z sali. Zebrali się jednak przed budynkiem OSP, gdzie jeszcze przez jakiś czas głośno prezentowali swoje argumenty przeciwko decyzji gminnego samorządu o likwidacji szkoły podstawowej w Biernatkach, gimnazjum w Dębem oraz przeniesieniu klas IV-VI ze szkoły podstawowej w Kokaninie do oddalonego o kilka kilometrów Russowa. Planowana likwidacja ma ratować budżet gminny.
Wszystkiemu ze spokojem przyglądali się policjanci z posterunku, który zresztą mieści się w tym samym budynku co remiza. Niedługo potem okazało się, że zostało wszczęte oficjalne postępowanie w tej sprawie. Lotem błyskawicy rozeszła się plotka, że odbyło się to na polecenie wójta, choć policja tłumaczy, że była to decyzja ,,z urzędu''.

Sprawę prowadzili policjanci ze Stawiszyna. Wszystko zakończyło się skierowaniem wniosku o ukaranie organizatora protestu. Zdaniem mundurowych, doszło do złamania artykułu 52. kodeksu wykroczeń
- Z zebranych materiałów wynika, że pikieta była zorganizowana niezgodnie z prawem. Zachowanie protestujących potraktowane zostało jako wykroczenie, które dotyczyło zakłócenia przebiegu imprezy publicznej oraz zwołania zgromadzenia bez wymaganego zawiadomienia. Odpowie za to wskazany przez świadków organizator pikiety - tłumaczy asp. Sebastian Taranek, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.

Prowodyrem miał być Sławomir Jakubczak, który dopiero od nas dowiedział się o tym, że będzie sądzony.
- Jestem tym kompletnie zaskoczony. Owszem, byłem przesłuchiwany przez policję, ale nikt do tej pory nie poinformował mnie, że sprawa trafiła do sądu - mówi nam mężczyzna. - Nie rozumiem o co chodzi, bo podczas naszego protestu nie było burd, wyzwisk i innych nagannych zachowań.
Mimo tego, Jakubczakowi grozi teraz 14 dni aresztu, ograniczenie wolności lub grzywna.

Policjanci sprawdzali również, czy nie doszło do złamania prawa przy okazji blokady drogi w Skarszewie, gdzie przeciwnicy likwidacji szkół przez dwie godziny demonstrowali na jednym ze skrzyżowań. W tym przypadku nie dopatrzono się jednak wykroczenia, bowiem organizatorzy powiadomili o swojej akcji Urząd Gminy w Żelazkowie. Ponieważ żaden z kierowców nie skarżył się na utrudnienia w ruchu związane z protestem, policja postanowiła odstąpić od skierowania do sądu wniosku o ukarane demonstrantów.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto