Tytuł "Kobiety z Kórnika" stawia w centrum uwagi dwie wybitne osobowości oraz miejsce, z którym - w różnym stopniu - związane było ich życie. Zamek Kórnicki i pobliski dom na Prowencie stają się punktem odniesienia, zachętą, by zastanowić się nad fenomenem domu i wspomnienia rodzinnych stron, nad lokalną tradycją, nad tym, co bliskie, domowe, prywatne i tym, co wspólne, polskie, uniwersalne.
Kórnik w biografii Jadwigi z Działyńskich Zamoyskiej jest miejscem najważniejszym, choć nie spędziła tam wiele czasu. Przyszła na świat w Warszawie 4 lipca 1831 roku, w burzliwym czasie powstania listopadowego. Podczas emigracyjnej tułaczki rodziców jej ojciec Tytus Działyński, uczył córkę historii i geografii, a matka, Gryzelda Celestyna stała się przewodnikiem duchowym. Wychowywali córkę w skromnych, surowych warunkach. Ten domowy wzór edukacji wykorzystała później Zamoyska w najważniejszym dziele swojego życia, czyli w Szkole Domowej Pracy Kobiet, której historia rozpoczęła się w Kórniku, a rozwinęła w podtatrzańskich Kuźnicach. Naczelną ideą szkoły była praca, pojmowana w trzech wymiarach: duchowym, fizycznym i umysłowym. Śpiewając hymn, uczennice potwierdzały cel nauki; „Służyć Bogu – służąc Ojczyźnie, służyć Ojczyźnie – służąc Bogu”.
Generałowa Zamoyska zamieszkała w Kórniku i zainaugurowała szkołę w 1881 roku, gdy jej syn, Władysław, przejął tamtejsze dobra. Niestety, w listopadzie 1885 musiała opuścić dom, gdyż rozpoczęły się „rugi pruskie”, nazwane przez generałową „barbarzyństwem pruskiej cywilizacji”. Gdy mimo zakazu władz w następnym roku przyjechała w rodzinne strony, by odwiedzić chorą współpracownicę, została aresztowana. Dom jest więc w jej biografii miejscem cennym i zagrożonym, traconym i wspominanym, wartym ofiary. Mogła do niego powrócić dopiero w wolnej Polsce, w czerwcu 1920 roku, i tu spędziła ostatnie lata życia.
Cztery miesiące przed śmiercią generałowej Jadwigi Zamoyskiej przyszła na świat córka wieloletniego zarządcy dóbr kórnickich – Wisława Szymborska. Można więc mówić o jakimś szczególnym przekazaniu pałeczki w sztafecie, o przedziwnym przypadku – a to przecież ważny temat poetyckich zdziwień i zamyśleń Szymborskiej. O miejscu urodzin pisała tak: "Urodziłam się na Ziemi Wielkopolskiej, co oczywiście nie jest żadną moją zasługą – ale tutaj pracował mój ojciec i jeszcze do niedawna żyli ludzie, którzy go pamiętali. Tutaj mam wielu bardzo mi drogich Przyjaciół, a oni chyba wiedzą, jak sobie cenię uczucie przyjaźni. I tutaj wreszcie, na tej ziemi odnajduję za każdym razem swoje pierwsze ujrzane w życiu krajobrazy. Widywałam i widuję wiele innych, bardziej malowniczych i efektownych. Ale cóż z tego… Tutaj było (i jeszcze jest, choć mniejsze) moje pierwsze jezioro, pierwszy las, pierwsza łąka i chmury. A to zalega w pamięci najgłębszej i chronione jest w niej jak wielka, uszczęśliwiająca tajemnica".
Na pierwszy rzut oka obie panie bardzo się różnią: charakterem, życiowymi wyborami, gustem, przekonaniami. A jednak są pod pewnymi względami podobne. Obie pisanie i czytanie uznawały za czynności szczególnie ważne, niezbędne dla zachowania intelektualnej higieny. Były przekonane, że - cytując Zamoyską – "pojęcie o pięknie i zamiłowanie piękna mają dla każdego odrębnie wziętego człowieka, tak jak i dla społeczeństwa, w ogóle pierwszorzędne znaczenie".
Obie poszukiwały duchowej i psychicznej równowagi. Zastanawiały się, na czym polega spokój, niemylony bynajmniej z bezmyślnością. Ćwiczyły się w sztuce utrzymywania równowagi między samotnością a byciem z innymi i dla innych. Łączyło je też to, że były perfekcjonistkami. I sporo je kosztowało zaakceptowanie wad własnych, a także usterek i defektów świata. Obie tworzyły – w swój oryginalny sposób – literaturę mądrościową. Zamoyska zawsze poważnie, w swych traktatach: O miłości ojczyzny, O pracy, O wychowaniu. A Szymborska – w wierszach, z dyskretnym uśmiechem, ironią.
W poniedziałkowe popołudnie w koncercie w Bibliotece Głównej przy fortepianie zasiadł Radosław Mateja - kompozytor, aranżer i organista, a także dyrygent i nauczyciel akademicki. Piosenki z tekstami m.in. Wisławy Szymborskiej i Agnieszki Osieckiej, śpiewała Aleksandra Daukszewicz. Jest absolwentką wydziału wokalistyki – specjalność śpiew musicalowy na Akademii Muzycznej im. I. J. Paderewskiego w Poznaniu. Studiuje również psychologię na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Teksty Zamoyskiej i Szymborskiej czytał znakomity aktor, Aleksander Machalica – znany z filmów „Vinci” i „Volta” Juliusza Machulskiego, a także polskich seriali.
Polub nas na FB
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?