Mieszkaniec Kucharek umarł w ostrowskiej dyskotece

Makabrycznego odkrycia dokonała w niedzielny poranek obsługa lokalu. Około godziny 5.40 sprzątając jeden z boksów, zauważyła leżącego chłopaka.

- Nie dawał żadnych oznak życia, więc na miejsce wezwano pogotowie. Lekarz stwierdził zgon, wskazując dwie prawdopodobne przyczyny - zachłyśnięcie się wymiocinami lub zatrzymanie krążenia - informuje aspirant Artur Kurczaba z ostrowskiej policji.

Decyzją obecnego na miejscu prokuratora ciało zostało zabezpieczone do przeprowadzenia sekcji. Jej wyniki będą znane prawdopodobnie w przyszłym tygodniu. Ponieważ na ciele zmarłego nie było żadnych zewnętrznych obrażeń, policja na tym etapie śledztwa wykluczyła udział osób trzecich.
Zmarły był 23-letnim mieszkańcem powiatu pleszewskiego. Podstawowe pytanie, jakie obecnie zadają sobie nie tylko policjanci, brzmi: dlaczego chłopak został pozostawiony sam sobie?

- Ustalamy, czy przyjechał na dyskotekę sam, czy też z kolegami. W tej sprawie będą jeszcze prowadzone przesłuchania. Niewykluczone, że inni wystraszyli się,
gdy zasłabł i wyszli. Jeśli ta wersja się potwierdzi, oznaczać to będzie bardzo nieodpowiedzialne zachowanie - dodaje Artur Kurczaba.

Pogrzeb 23-latka odbył się wczoraj, 15 września, w jego rodzinnej parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w Kucharkach. Tymczasem wielu bywalców ostrowskiej dyskoteki nie może do dziś uwierzyć w to, co się stało.

- Tam nikt nie przychodzi sam, tym bardziej spoza Ostrowa - mówi jeden z nich. - Tylko pozazdrościć takich kolegów, jakich miał Tomek. Oj, będzie ich gryzło sumienie do końca życia.

Nie jest to pierwszy dramat, jaki rozegrał się w tym miejscu. Pięć lat temu 18-letni kaliszanin wszedł na pobliski słup sieci wysokiego napięcia i na oczach bawiącej się młodzieży skoczył z wysokości 25 metrów. Na skutek odniesionych obrażeń wewnętrznych zmarł po trzech godzinach.