Rodzice trojga dzieci obwiniają ostrowskiego ginekologa o zaniedbania
podczas porodu. Złożyli w prokuraturze zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Zapewniają, że
będą walczyć, aby ginekolog nie zrobił już nikomu krzywdy.
Wszystkie trzy porody miały miejsce 8 lat temu. Rodzice oskarżają doktora o okaleczenie ich dzieci. Powiadomili też Izbę Lekarską. Ich zdaniem doktor nie dołożył należytej staranności do odbioru porodów.
- Widział, że akcja porodowa stanęła w miejscu, ale tylko machnął ręką - wspomina mama Marcina Rosady. - Gdy poprosiłam o cesarskie cięcie, odmówił. Czekał, aż zanikło tętno dziecka. Wtedy wszystko robili na wariackich papierach. Syn doznał krwiaka i ma niedowład lewej strony.
- Zlekceważył polecenie lekarki, która mnie przyjmowała i zaleciła cesarskie cięcie - mówi Anna Garczarek, mama Kasi. - Czekał na poród siłami natury. Gdy wyszła jedna nóżka zaczął ją ciągnąć. Z bólu tak krzyczałam, że słychać mnie było na portierni. To nie był poród, to było wyciąganie prosiaka.
Dziś Kasia jest sparaliżowana od pasa w dół i porusza się wyłącznie na wózku inwalidzkim.
- Moje dziecko najpierw ciągnął za główkę, zniekształcił ją, a potem ciągnął za raczkę i uszkodził nerwy - dodaje Tadeusz Grocholski, ojciec Marcina. - Taki lekarz nie może przyjmować już porodów.
- Komplikacje i powikłania zdarzają się w medycynie - tłumaczy zastępca dyrektora szpitala ds. leczniczych Wojciech Stadnicki. - Nigdy lekarz nie może wszystkiego przewidzieć. Takie powikłania zdarzają się również w naszym szpitalu, ale ich odsetek jest mniejszy od średniej krajowej.
Rodzice będą domagać się także rekompensaty finansowej. Lekarz odmówił ustosunkowania się do zarzutów.
Dariusz Morisson
dyrektor ZOZ w Ostrowie
Niedawno doprowadziłem do spotkania rodziców z doktorem. Niestety, nie doszło do polubownego załatwienia sporu. W efekcie sprawę zbadają biegli, którzy stwierdzą, czy rzeczywiście można mówić o błędach lekarza.
Policja radzi jak zaplanować podróż
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?