Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sarna konała w rowie przez prawie 3 dni. Nie pomogła policja. Interweniował 13-latek i mieszkańcy Żelazkowa. ZDJĘCIA

Ewelina Samulak-Andrzejczak
Ewelina Samulak-Andrzejczak
mieszkańcy Żelazkowa
Sarna została potrącona przez samochód w piątek w Żelazkowie. Wypadek przeżyła, ale nie była w stanie uciec. Poważnie ranna została w rowie. Policjanci obecni na miejscu zdarzenia nie pomogli zwierzęciu. Następnego dnia potrąconą i konającą sarnę zauważyli mieszkańcy wsi. Alarm wszczął 13-latek. Weterynarza udało się sprowadzić dopiero w niedzielę! Na tym cierpienie sarny się nie skończyło. Potrzebna była kolejna interwencja bezradnych mieszkańców. Miłośnicy zwierząt są oburzeni tym co się wydarzyło. Mówią o lukach w prawie i ludzkiej bezduszności...

W piątek wieczorem w Żelazkowie był wypadek. Auto potrąciło sarnę. Na miejscu pojawiła się policja. Funkcjonariusze spisali wydarzenie i odjechali. Poturbowane zwierzę pozostawili w rowie. Bez pomocy.

W sobotę syn zauważył, że grupa osób przygląda się czemuś w rowie, gdzie był wypadek. Później sam poszedł zobaczyć co tam się stało i zauważył sarnę, która jeszcze żyła. Wcześniej niestety nie wiedzieliśmy, że leży tam ranne i żyjące zwierzę. Dlatego dopiero, kiedy syn mnie o tym poinformował zaczęliśmy szukać pomocy. Najpierw zadzwoniliśmy do Nadleśnictwa Morawin, ale nikt tam nie odbierał, dzwoniliśmy do jednego lekarza weterynarii, ale poinformował nas, że to nie jego region. Byliśmy bezradni. Największy żal miałam do policji, że nie udzieliła sarnie pomocy od razu po wypadku – mówi nam mieszkanka Żelazkowa, która razem z synem i sąsiadami zaangażowała się w pomoc sarnie.

Policjanci, którzy obsługiwali zdarzenie nie pomogli, bo...pędzili na kolejne zdarzenie drogowe.

Ze względu na dużą ilość zdarzeń, do których dochodziło tego dnia, niezwłocznie po zakończeniu formalności na miejscu zdarzenia, Oficer Dyżurny KMP w Kaliszu podjął decyzję o skierowaniu policjantów ruchu drogowego do obsługi kolejnej kolizji drogowej, tym razem na terenie miasta Kalisza. Jednocześnie do Żelazkowa został skierowany patrol z Komisariatu Policji w Stawiszynie, który miał zająć się zwierzęciem, które ucierpiało w zdarzeniu drogowym. Niestety funkcjonariuszom nie udało się odnaleźć miejsca, gdzie przebywało ranne zwierze, o czym poinformowali Oficera Dyżurnego KMP w Kaliszu – wyjaśnia asp. Anna Jaworska- Wojnicz, rzecznik prasowy KMP w Kaliszu.

Miłośnicy zwierząt mają zastrzeżenia również do pracy weterynarza

Bezradni mieszkańcy w niedzielę postanowili zadzwonić na policję. Tym razem funkcjonariusze odnaleźli sarnę. Na miejsce wezwano lekarza weterynarii. Niestety na tym cierpienie sarny się nie zakończyło. Miłośnicy zwierząt, którzy zostali zaalarmowani przez mieszkańców i zjawili się na miejscu mają zastrzeżenia również do jego pracy, ponieważ po pierwszej próbie uśpienia sarna nadal żyła.

W niedzielę rano zjawił się tam lekarz, który ma umowę z gminą Żelazków i podał jej jakiś zastrzyk. Prawdopodobnie usypiający, bo tak twierdzą ludzie, którzy przy tym byli. Jednak sarna żyła nadal. Lekarz nawet nie poczekał by stwierdzić zgon i ustanie pracy serca. Lekarze z ościennych gmin zawiadomieni o sprawie chcieliby pomóc, ale mieli związane ręce, bo nie mają podpisanej umowy z gminą Żelazków im nie wolno tego robić. My również, gdybyśmy chcieli zabrać ze sobą sarnę moglibyśmy mieć duże nieprzyjemności – twierdzi Aneta Sitkiewicz z fundacji Psierociniec.

W jaki sposób lekarz sprawdził śmierć mózgowa? On tłumaczył że wyznacznikiem było brak odruchu rogówkowego. Co nie jest w jakikolwiek wyznacznikiem śmierci. Mam milion myśli, ciężko jest mi się ustosunkować czy uśpienie zwierzęcia było słuszne? Czy podjęto odpowiednie czynności aby spróbować je uratować? Nie wiem... Ale wiem jedno - ludzie są różni jedni mają sumienie większe, mniejsze bądź nie mają go wcale. Dodam, że ponowny przyjazd lekarza weterynarii koło godziny 17 był spowodowany moją reakcją i licznymi telefonami na policję– dodaje Marta Raszkowska z Free Animals.

Weterynarz, który zjawił się na miejscu tłumaczy, ze postąpił zgodnie z procedurami.

Dostałem wiadomość o tej sarnie dopiero w niedzielę. Pojechałem tam natychmiast po tym jak otrzymałem informację, ale ta sarna leżała tam już prawie 3 dni. Była poza świadomością, miała mimowolne ruchy. Nie dało się jej już pomóc. Zgodnie z procedurą dostała dwa zastrzyki – jeden znieczulający, drugi do eutanazji. Miała w pełni rozszerzone źrenice – to świadczyło o śmierci mózgowej, więc odjechałem. Dostałem kolejny telefon, że sarna oddycha, więc pojechałem od razu drugi raz. Ta sarna nie miała już żadnych innych funkcji życiowych. Wykonałem procedurę eutanazji raz jeszcze – tłumaczy lekarz weterynarii, który ma podpisaną umowę z gminą Brzeziny.

Życie sarny zakończyło się w niedzielę po godzinie 18.00. Została zabrana przez firmę zajmującą się utylizacją.

Jeśli jesteś świadkiem wypadku z udziałem zwierząt i nie wiesz co zrobić, zadzwoń na Policję, Policja powinna poinformować lekarza weterynarii z którym miasto/gmina ma podpisaną umowę – przypomina Marta Raszkowska.

ZOBACZ TAKŻE:

Kaliska Rada Kobiet rozpoczęła działalność

Kaliska Rada Kobiet rozpoczęła działalność. Czym będzie się ...

2. Rajd Motocyklowy Weteranów w hołdzie poległym żołnierzom,...


Widzisz wypadek? Coś cię zaniepokoiło? Chcesz się czymś pochwalić?

Pisz do nas na: [email protected]
lub zostaw nam wiadomość na facebooku

Obserwuj nas także na Google News

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto