Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ubój rytualny - barbarzyństwo w imię dobrego biznesu?

Elżbieta Bielewicz
Ubój rytualny w Polsce ma licznych przeciwników
Ubój rytualny w Polsce ma licznych przeciwników Przemek Świderski
Hodowcy bydła i zakłady przetwórstwa mięsnego z naszego regionu w setkach tysięcy liczą straty spowodowane zakazem uboju rytualnego. Obrońcy zwierząt grzmią, iż nie wszystko można przeliczać na pieniądze.

Z 21 czerwca na lipiec przesunięto głosowanie nad rządowym projektem dopuszczającym ubój rytualny. Jaki będzie wynik głosowania? Nie wiadomo, bowiem zwolenników projektu jest tyle samo co jego przeciwników. Pierwsi wskazują na olbrzymie straty, jakie ponoszą hodowcy bydła i polska gospodarka na skutek zakazu uboju rytualnego, drudzy grzmią, iż takie zabijanie zwierząt to zwykłe barbarzyństwo.

Przypomnijmy. Projekt zmiany ustawy o ochronie zwierząt, który ma być głosowany w lipcu, jest wynikiem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z listopada 2012 r., który stwierdził, że rozporządzenie ministra rolnictwa z 2004 r., na podstawie którego dokonywany był ubój rytualny (polega na zabiciu zwierzęcia przez poderżnięcie gardła, bez wcześniejszego pozbawienia go świadomości), było sprzeczne z ustawą o ochronie zwierząt a przez to z konstytucją. Zakaz uboju zgodnie z wymogami religijnymi obowiązuje zatem od stycznia 2013 r. Od tego momentu wywołuje też falę protestów ze strony hodowców bydła, jak również wielu zakładów przetwórstwa mięsnego, które przeprowadzały ubój rytualny. Przeciwko zakazowi protestują m.in. hodowcy bydła opasowego z powiatu krotoszyńskiego, gdzie w ubiegłym roku hodowano rocznie 6 tysięcy sztuk tych zwierząt. Wszyscy twierdzą zgodnie, iż wprowadzony zakaz przynosi tylko straty.

- Coraz mniej bydła ode mnie kupują - skarży się Dominik Kobylarz, hodowca z gminy Rozdrażew. - Sprzedawałem zwierzęta do zakładów przetwórstwa w Golinie w powiecie jarocińskim, ale oni ucierpieli najwięcej, bo jeszcze przed zakazem ubijali prawie 80 procent zwierząt rytualnie. Teraz jest kłopot. Gwałtownie spadły także ceny. Na przykład za 700-kilogramowego byka dostaję teraz około 1200 złotych mniej. Ubój rytualny i tak będzie, co najwyżej kontrahenci nie kupią mięsa od nas tylko od zagranicznych hodowców, gdzie ubój rytualny jest dozwolony. Ponosimy tylko straty i nic więcej.

Według danych ministerstwa rolnictwa, mięso z polskich firm zajmujących się rytualnym ubojem zwierząt jest wysyłane do około 17 państw, w tym europejskich (Niemcy, Francja, Austria), jak i spoza Europy ( m.in. Izrael i Turcja). Ze wstępnych szacunków ministerstwa wynika, że może to być ponad 100 tysięcy sztuk zwierząt rocznie, głównie bydła i drobiu. Według wyliczeń branży ubój zgodny z zasadami religijnymi wynosił w 2012 roku 10 procent eksportu drobiu i 1/3 eksportu wołowiny. Wartość eksportu polskiego drobiu sięgnęła 1,2 mld euro, a wołowiny - 1,35 mld euro.

Hodowcy wskazują także, iż zakaz uboju bez ogłuszania dotyka 80 polskich firm i blisko 6 tysięcy osób zatrudnionych w przemyśle mięsnym, oraz kilkadziesiąt tysięcy przy chowie zwierząt. Ponadto zakaz sprawia, iż polskie kontrakty przejmują firmy z Czech, Niemiec, czy Francji - krajów, gdzie taki ubój jest dozwolony.
To jednak argumenty ekonomiczne. Przeciwnicy uboju rytualnego odnoszą się do etyki i tego rodzaju zabijanie zwierząt nazywają zwykłym barbarzyństwem. Wskazują na prawo zwierząt do humanitarnego ich traktowania.

Rządowy projekt, który ma być głosowany w lipcu, dopuszcza ubój bez ogłuszania na cele religijne, ale pod warunkiem, że będzie on przeprowadzany w rzeźni. Wprowadza jednak zakaz stosowania podczas uboju rytualnego tzw. klatki obrotowej, w której zwierzę jest zamykane i unieruchamiane w celu poderżnięcia mu gardła.
Obecnie przeciwko projektowi opowiadają się kluby PiS i RP, a także większość klubu SLD. Poseł PSL z naszego regionu Józef Racki powiedział tylko ,,oczywiście, będę głosował za projektem". Apel do parlamentarzystów w sprawie poparcia projektu wystosowała także Wielkopolska Izba Rolnicza w Poznaniu, na której czele stoi poseł PSL Piotr Walkowski z Ostrowa Wlkp.

,, Dla naszego środowiska zawodowego istotne jest to, aby w dobie ogólnoeuropejskiego kryzysu wypracować rozwiązanie, które pozwoli na dalsze utrzymanie wartego około dwa miliardy złotych rynku odbiorców, bazującego na produktach rodzimej hodowli. Oczywiste dla nas jest to, że jeżeli dotychczasowi odbiorcy stracą możliwość składania zamówień w wyspecjalizowanych polskich ubojniach, to niezwłocznie złożą zlecenia w innych krajach Unii Europejskiej. W ten sposób nasze zakłady stracą wypracowane z trudem rynki zbytu" - czytamy w apelu.

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected]

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

Kalisz.naszemiasto.pl Dołącz do naszej społeczności na Facebooku!

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na kalisz.naszemiasto.pl Nasze Miasto